poniedziałek, 2 marca 2015

Przebrnęłam

źródło grafiki

Luty minął szybko i nieubłaganie.


W noc z piątku na sobotę kończyłam czytanie poradnika, o którym to wspominałam raz po raz -

 Pochwała powolności : 
Jak zwolnić tempo i cieszyć się życiem /C. Honoré.

Kilkanaście godzin temu recenzowałam książkę koledze - narzekając przy tym na dzisiejsze tempo życia, zarazem słuchając komentarza w temacie m.in.: jakie są wymagania prędkości działania, przekraczanie norm produkcji w firmie, w której on pracuje przez ostatnie bodajże 3 lata. 
Opierając się na lekturze i własnych obserwacjach: faktem jest, że mimo, iż w naszym życiu tak wiele jest mechanizacji, elektroniki, techniki - która to z jednej strony ułatwia nam codzienność i przyspiesza pewne prace, z drugiej natomiast strony - więzi nas i wymusza pośpiech, precyzyjność, wzbudza stałe napięcie i gotowość do działania. 
Autor w dziesięciu działach - dotyczących nas bardziej lub mniej bezpośrednio - ukazuje tempo, w jakim wszystko wykonujemy, przeciążenia, "naszpikowanie" zajęciami, wymaganiami, planami... Pokazuje jak widzieli przyszłość konstruktorzy maszyn, a obok tego nasz pośpiech podczas jedzenia, przemieszczania się, pracy... wychowania, dzieciństwa, myślenia, seksu, a nawet wypoczynku. Zaznacza jak ważne jest umiarkowanie, znalezienie odpowiedniego tempa życia, spokoju...i co ważne - jak poszczególne kraje odwracają się od tego szaleństwa, zaczynając rozkoszować się tempem SLOW, tam gdzie warto i gdzie można. Autor na przykładzie własnych doświadczeń przeprowadza nas przez wybory szkół, seks tantryczny, przygotowywanie posiłków, aż po czytanie bajek. 
Bardzo odkrywcza jest dla mnie kwestia MUZYKI KLASYCZNEJ i związany z nią - znany już w Niemczech - ruch, sugerujący, że gramy ją za szybko w porównaniu z prawykonaniami, czyli faktycznym tempem, jakie poszczególni kompozytorzy zamierzyli...
...i przypomina mi się wizyta u kolegi, który wspominał, że swego czasu ocalił stary instrument...i bardzo starym mechanizmem, gdzie klawisze można było nacisnąć, by wydały dźwięk - ale dopiero po tym jak się podniosły po poprzednim uderzeniu. Podkreślił, że późniejsze mechanizmy już nie wymagały takiego oczekiwania od grającego  - a więc BINGO! 
Czemu my tak pędzimy, że nie pozwalamy wybrzmieć melodii naszego życia? Każdej radosnej nucie? Każdej barwie dźwięku...? Niczym szaleni wirtuozi pędzimy po klawiaturze naszego życia, i mimo, że nieraz już nie możemy nadążyć, że mylą nam się kolejne nuty - uderzamy prędko, silnie, nieco automatycznie. 
Dlaczego nasi pracodawcy nie czytają takich książek?? i miast zatrzymać się na chwilę i dostrzec, że inni odchodzą od tego, co niszczy ludzkie wnętrze, co nas wypala od środka - pchamy się w to? 

Książkę - raz czytało mi się lepiej, raz gorzej. Mam w zwyczaju dokładną lekturę - wyraz po wyrazie, zdanie po zdaniu... Może więc taki poradnik powinnam rozłożyć sobie jeszcze bardziej w czasie i przestrzeni? a może czytać bardziej pobieżnie? - nie wiem. 
Ps. O czytaniu książek także znajdziemy co nieco podczas zgłębiania powyższej;) 

                                              Zapraszam do zapoznania się z tematem :)

Odhaczam na liście wyzwaniowej pozycję: Poradnik


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz