źródło grafiki |
Szczęśliwi ludzie czytają książki i piją kawę autorstwa francuskiej pisarki A. Martin-Lugand.
Na tylnej okładce książki możemy przeczytać... - główna bohaterka - Diane - traci męża i córkę, zostawia kawiarnię literacką i jedzie do jakiegoś podrzędnego miasteczka w Irlandii, gdzie mieszkańcy są mili, ale jakoś wścibscy; pociągający sąsiad, swojska atmosfera... i w sumie jakbyśmy mieli streszczenie.
O śmierci bliskich dowiadujemy się dosłownie na pierwszych stronach książki. Mamy obraz osoby, która już od roku trwa w stanie depresji, i której towarzyszy częściowo agresja na poczucie niezrozumienia wśród rodziców i teściów. Prawo przekraczania granicy niechęci ma tylko przyjaciel domu, Feliks, który poniekąd przyczynia się do decyzji porzucenia przez Diane dotychczasowego życia. Irlandia i klimat miasteczka, zasady życia...są zupełnie inne niż dotąd jej znane. Jednak i tam znajdują się osoby otwarte, zarówno jak i zamknięte, pogodne i pokrzywdzone... Jak toczą się losy bohaterki? - odsyłam do lektury.
Mimo, że książka mówi o stanie depresyjnym, o trudnościach życiowych, ranach zadawanych innym - tchnie optymizmem.. Sam tytuł zaprasza do lektury, i choć ktoś powie, że całość wraz z zakończeniem są przewidywalne - myślę, że warto przeczytać samemu i wyrobić sobie własne zdanie na temat. Osobiście książka bardzo mi się podobała, choć lubię w literaturze zagadkowość ;) - tzw. przewidywalność zakończenia sama określiłabym jako pewne niedopowiedzenie, zatem "otwartość".
Ps. Znowu zero cytatów - może za szybko czytałam, jestem zbyt rozleniwiona... a może raz na jakiś czas spotykane w wyrazach przestawienia liter bardziej mnie przyciągają;)
Pozdrawiam :)
Pozdrawiam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz