Cały dzień upływa mi pod znakiem leniwego, słonecznego czasu dla siebie...
Późne zasypianie oznacza krótki sen lub pobudkę około południową. Poprzednie noce przecinane godzinami przebudzenia, zsumowane z dzisiejszą, zaowocowały pobudką około godziny siódmej... Czas na piknik, mycie zębów i jeszcze chwila w ramionach Morfeusza...
Ostatecznie obudził mnie sms koleżanki. :) Świadomość, że nie muszę się spieszyć, gdyż dopiero o 20.20 zaczynają się rekolekcje u krakowskich Dominikanów, pomogła leniwym krokiem przesnuć się i rozsiąść w krainie papieru, taśm, nożyczek, kleju, farb...i Bóg wie jeszcze czego:D
Coś tam powoli się tworzyło...jakaś myśl zrodzona przybierała kształty...
...i włóczę się pół dnia po różnych blogach...i czytam wyzwania ;)
I ja sie włóczę po blogach nieustannie:) Jakże mnie wciaga ta blogosfera:)
OdpowiedzUsuń:) Zastanawiam się czasem skąd brać minuty/godziny...by przeczytać np. tematykę wyzwań ;D bo albo coś robię, albo przeglądam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)